To musi być jesienny, pogodny świt. W nocy był przymrozek i
trawa w plamach cienia jest jeszcze srebrzysta. I musi być bezwietrznie.
Wychodzi się wtedy z domu i w całkowitej ciszy słychać tylko
jeden dźwięk: delikatny, powolny szelest. To spadają wielopalczaste liście
jesionów. Mają jasnożółty kolor. Po
drodze potrącają o gałęzie. Są dość duże
i stąd ten wyraźny dźwięk ciszy poranka. …
Tak najnowszym felietonie, w Tygodniku Powszechnym, pisze Andrzej
Stasiuk.
Z mojego balkonu, w Wyszkowie, wygląda to tak. Gdzie mu tam
do bieszczadzkich widoków?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz